niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział V

They can't hurt me. I'm not like the rest of you. There's no one left I love.        
 Budzę się nic nie pamiętając. Promienie słoneczne wpadające przez okno informują mnie, że już późno. Wstaję, a nogi uginają się pode mną nie dając szans na postawienie kroku. Natychmiastowo padam na ziemię i w tym momencie uświadamiam sobie, że to nie mój dom. Co gorsze - nie jest to też dom Peety, ani Gale'a. Powoli wstaję i opierając się o łóżko zaczynam przypominać sobie zdarzenia z poprzedniej nocy. Słyszę dźwięk tłuczonego szkła, ale nie przejmuję się tym. Zaczynam dalsze wspominanie wczorajszych zdarzeń. Słyszę głośne stąpanie po schodach i ten dźwięk wywiera na mnie większe wrażenie. Zaczynam się zastanawiać, czy wczorajsze zdarzenia nie były tylko snami i zaczynam szukać w pamięci osób, które mogły by być tak wściekłe, a na dodatek mnie szukać. Z początku wykluczam Strażników Pokoju i wszystkich innych posłańców Snow'a, ale po chwili zmieniam zdanie widząc ich 3 białe sylwetki. Zrywam się na wciąż obolałe nogi i nie racjonalnie myśląc wyskakuję przez wielkie, stare okno. Dopiero spadając na ziemię i tłukąc sobie jakąś kość uświadamiam sobie, że to 2 piętrowy dom. Rozglądam się - dystrykt drugi... Wszędzie roi się od wszelkiego rodzaju żołnierzy. Brawo Katniss! Lepiej się nie mogłaś wkopać. Rozglądam się wokół jeszcze raz panicznie poszukując lasu, ale po raz kolejny karcę się, jako że to nie dwunastka, czy choćby siódemka. Wpadam więc w panikę i biegnę przed siebie, wymijając ludzi w uliczkach między domami. Nagle wpadam na kolejnych 4 strażników i teraz już nie mam szans. Jeden z nich celuje we mnie i już mam uciekać, gdy od tyłu zachodzi mnie pierwszych trzech prześladowców. Zamykam oczy, ale wbrew moim przekonaniom nie pada strzał. Skuwają mnie jedynie i prowadzą gdzieś. Idę przez ulice i widzę dorosłych ludzi, którzy patrzą na mnie ni to ze smutkiem, ni to ze złością. Trudno mi się domyślić co myślą. Patrzę trochę niżej i dostrzegam dzieci. Jedne płaczą, inne nie rozumieją co się dzieje. Moją uwagę przykuwa dziewczynka, gdzieś tak 11 lat. Podnosi w górę trzy palce. Pocieram oczy - tu nie zdarzają się takie rzezy. Strażnicy najwyraźniej też ją zobaczyli. Dwóch popatrzyło na siebie, coś powiedziało, po czym puścili i poszli w jej stronę. Moje serce zaczęło szybciej bić. Zaczęłam się wykręcać i patrzeć za siebie, żeby zobaczyć, co chcą uczynić. Przecież jej nie zabiją! Ciągną ją za ręce. Ona trzyma się ogrodzenia i zaczyna płakać. Chwytają ją mocno na ręce i nogi i zabierają w moją stronę. W tym momencie dostrzegam jej rodzinę. Matka i młodszy brat - ojciec pewnie pracuje. Szlochająca matka bierze na ręce małego chłopczyka, który również zanosi się łzami i wyciąga rączki do siostry.
- Co jej zrobicie?! Snow nie żyje, a nawet gdyby - jest za mała na Igrzyska Głodowe!
- Proszę się nie szarpać panno Everdeen. Nie twoja w tym głowa. 
- Ale JA-CHCĘ-WIEDZIEĆ! - Puszczam wodzę emocjom, które szaleją we mnie jak nigdy przedtem. - Za co chcecie ją ukarać?! Za to, że komuś współczuje? Pewnie sama nie wie co ten gest znaczy. Pewnie zobaczyła go u kogoś i teraz chce udawać dorosłą - okłamuję sama siebie, z wielką nadzieją na uwolnienie dziewczynki. Płacę za to srogą cenę, bo strażnik stojący najbliżej mnie wyciąga nóż i przecina mi ramię. Będę miała kolejną bliznę do kompletu... Myślę, ale po chwili mdleję. Nie z powodu bólu, czy widoku krwi - do tego miałam czas się przyzwyczaić. Mdleję, ponieważ widzę poduszkowiec lądujący przede mną, a na jego pokładzie nie kto inny jak Snow. Snow trzymający nóż przy gardle Prim.
***
Kiedy się budzę leżę na zimnej podłodze i widzę kobietę, która nie wygląda zbyt przyjaźnie. Ma ciemne włosy macha siekierą. Szybko się otrząsam i odbieram na drugi koniec pokoju, znów się przewracając. Obiecuję, że to ostatni raz kiedy się dziś nagle otrząsam i przewracam.
- Witam. Jestem Johanna Mason, triumfatorka 71. Igrzysk Głodowych pochodząca z Dystryktu Siódmego i bla, bla, bla stek bzdur...
- Ja jestem... 
- Wiem kim jesteś ciemna maso! - Przerywa mi i w drugim zdaniu jakie w ogóle do mnie powiedziała już mnie przezywa.
- No tak... Ciągle zapominam, że wszyscy już mnie znają. Można było ze mnie czytać jak z otwartej księgi, prawda?
- Nie zaprzeczę, jednak pamiętaj, że nie ja to pierwsza powiedziałam. - Mimo egoistycznego i sarkastycznego stylu bycia zaczynam ją lubić.
- No więc tak, Katniss. - podejmuje temat akcentując moje imię - pamiętasz co mówili ci po igrzyskach? - patrzy na mnie, jakbym była dzieckiem i kontynuuje wypowiedź nie dając mi szans na zastanowienie się - ZAPOMNIJ Ogólnie zapomnij o wszystkim. Zapomnij o świętym spokoju, zapomnij o bezpieczeństwie swoim i bliskich, zapomnij o zasadach i o katastrofie w Kapitolu - o ile tak w ogóle można to nazwać. 
- Czemu? - Najpierw mówię, a potem myślę nad sensem swojego pytania.
- Czemu? - Johanna wstaje oburzona i kiwa głową jakby potwierdzała jakieś swoje przemyślenia - Czemu? Bo Snow bardzo lubi kłamać i komplikować sprawę. Tak na prawdę cały ten wybuch, cała ta sytuacja była spowodowana przez niego samego. Sam na siebie spuścił bomby, a on i wszyscy na których mu zależało zostali poinformowani i ewakuowani. Pięknie zaplanowane, prawda?
- Ale co ta katastrofa...
- Katastrofa?! Katastrofą to ty jesteś! - Znów mi przerywa, ale uspokajam się i zaczynam od nowa.
- No więc, co to zdarzenie ma do naszego obecnego położenia?
- Hmmm... Tego nie wiem, ale założę się, że Snow wymyślił coś przezabawnego, żeby nas wszystkich pozabijać.
- Wszystkich? - Dziewczyna wzdycha głośno, a ja zaczynam żałować, że spytałam i bać się, że zaraz dostanę w łeb siekierą, którą dzierży w dłoni.
- Tak! Widziałam co najmniej siedmiu... Ośmiu! Widziałam co najmniej ośmiu zwycięzców z poprzednich Igrzysk. Plus jest tu ta dziewczynka. - Mówi zarzucając głową w stronę kąta, w którym rozpoznaję osóbkę, którą zabrali strażnicy, gdy szłam ulicami dwójki.
- Hej... Jak się nazywasz?
- Daj spokój, nie odpowie ci. Już próbowałam. - Rzeczywiście dziewczynka tylko spogląda na mnie oczyma przepełnionymi łzami i odwraca się w stronę ściany. Zapanowała cisza. Słychać było tylko jej płacz.
Deep in the meadow, under the willow
A bed of grass, a soft green pillow
Lay down your head, and close your sleepy eyes
And when again they open, the sun will rise.

Mimowolnie zaczynam śpiewać. Przypominam sobie o Rue, a tym samym o Prim. Szczerze mówiąc nie chcę wiedzieć jak się tu znalazła i czy jeszcze żyje. 

Here it's safe, here it's warm
Here the daisies guard you from every harm
Here your dreams are sweet and tomorrow brings them true
Here is the place where I love you.

Śpiewam dalej, patrząc na dziewczynkę, której jest mi żal. Musi tu siedzieć, nie wiedząc, czy w ogóle przeżyje. Ja wiem co może mnie czekać - śmierć, walka, tortury - jestem na to przygotowana, a ona nie wie co się w ogóle dzieje. Patrzę na Johannę, która wręcz tonie w swoich myślach. Widzę, że mimo silnego charakteru jest zupełnie zagubiona.
- Boisz się. - Stwierdzam zwracając się w jej stronę. - Jesteśeś zagubiona, boisz się i martwisz.
- Nie mam czym się martwić... Nie mam rodziny, na niczym mi nie zależy, nikogo nie kocham. Nadal trzymasz się swojej opcji? - Pyta znów zakładając maskę pozbawioną emocji.
- Tak, wciąż.

***
Hejka Trybuci! Jak tam u Was? Niedługo miesiąc od premiery drugiego "Kosogłosa" - wyobrażacie sobie ile to już czasu? Mam nadzieję, że spodobało Wam się to co ostatnio wydziergałam. Wciąż takie krótkie te moje rozdziały... No dobra. Nie trzymam Was już tutaj dłużej.
UWAGA! Proszę o wypełnienie tej ANKIETY. To tylko 7 króciutkich pytanek. ♥♥♥

3 komentarze:

  1. Przeczytałam wszystkie posty w jeden dzień i jestem zachwycona blogiem! Mam pewne domyślenia co do dalszego rozwoju fabuły (czyżby Ćwierćwiecze Poskromienia?) no, ale może się mylę... W każdym razie czekam na dalsze rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog został dodany do Katalogu Euforia.
    Pozdrawiam, taasteful. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Gratuluję nominacji do LBA.
    Szczegóły znajdziesz tutaj:
    katniss-i-peeta-dalsze-losy.blogspot.com

    Pozdrawiam
    Rue Alison♡

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie wielkie szczęście! Bądź dobrym czytelnikiem - komentuj!