piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział II

Łzy to nie oznaka słabości. Łzy pokazują, że na czymś ci cholernie zależy.

 
 
Po chwili słabości ocknęłam się i starałam się pomyśleć logicznie. Nagle ogarnęła mnie złość, zaczęłam krzyczeć.
- Wy wszyscy staliście tu i patrzyliście?!- Ludzie byli zdezorientowani, po chwili zaczęli powoli, znacząco kiwać głowami. - Nic nie zrobiliście? Wszystko straciłam, mogło by się stać inaczej gdybyście WY coś zrobili, a wy staliście i patrzyliście jak na obraz. - Gapie nie posmutnieli. Patrzyli nadal obojętnie, jakbym i ja zmieniła się w bezduszną rzeźbę. - Wy, wy jesteście gorsi niż ci wszyscy ludzie, którzy kazali nam brać udział w Igrzyskach Głodowych! - Na ten okrzyk, któryś z "widzów" rzucił we mnie czymś ciężkim. Upadłam na ziemię. Straciłam przytomność. Czułam się okropnie. Byłam zrozpaczona, chciałam płakać, ale nie - nie mogłam. Na pewno zobaczyło by to zbyt wiele osób. Choćby Peeta, czy Gale, nie chciałam pokazywać, że jestem słaba. Nie mogłam.
Obudziłam się, gdy w oczy zaświeciło mi ostre światło. Nie chciałam się ruszać, dobrze mi było, mogłabym tak leżeć jeszcze długo - nie miałam na nic sił. Leżałabym tak jeszcze długo, ale doktor zauważył, że już oprzytomniałam.
- Wstań Katniss. - To imię było dla mnie tak obce, jakby nie było moim. Czułam się nie swoja, czułam się zła, smutna, pogrążona. - Halo! Katniss! Czujesz się na siłach, aby przejść przez salę.
- Tak. - Odpowiedziałam bardzo pewna siebie, jednak po dwóch krokach upadłam.
- Hmmm... Jednak nie jesteś. Będziesz musiała trochę poleżeć. Idź do domu, powinno ci się polepszyć, a jak nie to...
- Nie mam domu. Spłonął. - Przerwałam mu.
- Och, tak... Może masz kogoś, kto by cię przygarnął? - Przekartkowałam listę moich znajomości - nie była zbyt długa.
- Gale na pewno mnie przyjmie. - Byłam tego pewna. Nasza przyjaźń to było coś więcej. Nie chciałam być z nim w związku, z nikim nie chciałam się związać, ale nasza relacja, była "mocną przyjaźnią", trudni to wyjaśnić. Sama byłam teraz niestabilna i nie wiedziałam co czuję, a co to dopiero o związkach mówić. W każdym razie - nie czas na to.
- No dobrze panno Everdeen. Wizyta skończona. Tylko poinformuj mnie jak się gdzieś zakwaterujesz.
- Dobrze! - Odkrzyknęłam i pobiegłam, ale po chwili mój zapał przygasł. Nie byłam w stanie biec. To było oszołamiające, jak to możliwe, że jestem tak niesprawna fizycznie, chociaż rany poniosłam na psychice. Masakra! Musiałam się wyspać. Musiałam odpocząć - zdecydowanie.
Po chwili rozmyślań doszłam  do jego domu. Zapukałam - nikt nie otwiera. Zapukałam drugi raz - otworzyła jego matka.
- Dzień dobry! Zastałam Galea?
- Witaj! Tak, Gale jest, już go wołam. Może wejdziesz?
- O tak - chętnie. - Uśmiechnęłam się i weszłam do ich domu. Po chwili zbiegł do mnie Gale, z bardzo poważną miną.
- No nie smuć się tak! Uśmiechnij się, to może poprawisz mi humor.
- Dobrze, przepraszam za tą minę. Zamyśliłem się. - Widziałam jego zakłopotanie.
- No dobra, nie ważne. Mam do ciebie sprawę. Nie mam co owijać w bawełnę - nie mam domu i nie za bardzo mam się gdzie podziać. Chodzi mi o to, czy...
- Hmmm... Chyba nie za bardzo będziesz mogła zamieszkać. - Znów zakłopotanie z jego strony. Z mojej zdziwienie i odrobina rozczarowania. - Przepraszam. Nie za bardzo mam warunki, rozumiesz?
- No tak, ale ja mogę spać na ziemi - dodałam pospiesznie - i utrzymywać też mogę się sama. Chodzi mi tylko o dach nad głową.
- Katniss! Nie mogę cię przyjąć, rozumiesz? Wyjdź proszę.
- Myślałam...
- WYJDŹ! - Był bliski krzyku, co go ugryzło? Zachowywał się jak nigdy dotąd. Był nerwowy, tak jakbyśmy nigdy się nie przyjaźnili. Tak jak prosił wyszłam. Zastanawiałam się, gdzie mogę iść. Mogłabym pójść do Peety, ale... nie znam go aż tak dobrze, mu się narzucać.
Łaziłam po wiosce i uświadomiłam sobie, że nic nie jadłam od dłuższego czasu - jestem głodna. Nie miałam wyjścia musiałam iść do niego. Znów będzie ratował mi życie? Nie wierzę! Zaciągnęłam się pod jego drzwi. Puk-puk.
- Tak. - Otworzył Peeta, który był zdecydowanie zajęty czymś innym, ale gdy tylko spojrzał na mnie. Zrobił wielkie oczy i widocznie nie wiedział co zrobić. - Katniss? Co ty tu robisz? Nie powinnaś być u lekarza?
- Hm... Widocznie nie muszę już być w szpitalu. A tu jestem, bo chyba znów musisz mi pomóc.
- Bardzo chętnie. W czym problem? - Uśmiechną się.
- Widzisz, był ten pożar no i... mój dom spłoną, a teraz nie mam się gdzie podziać. - spojrzałam na niego błagalnie - Mogłabym u ciebie zamieszkać? Chociaż na chwilę, aż znajdę kogoś, kto wynająłby mi pokój.
- Myślę, że tak. Nie będzie z tym chyba problemu, tylko, wiesz - nie mamy jakiejś masy miejsca. Jakby co możesz zostać na ile tylko chcesz. - Kochałam jego bezinteresowność. Przyjął mnie bez gadania. Nie musiałam zbyt wiele tłumaczyć, po prostu mogłam u niego zamieszkać, na nieograniczoną ilość czasu. Tak jakbym była jego siostrą. Uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuję. - Chłopak wprowadził mnie do środka, gdzie pachniało świeżym chlebem. Wydobyło się ze mnie mimowolne "mmm...".
- Głodna? - Znów się uśmiechną, właściwie to wciąż się uśmiechał.
- Szczerze? Tak, bardzo. - Odpowiedziałam, a on powiódł mnie do stołu i podał trochę chleba z masłem.
- Nie jest to jakaś obfita uczta, ale zawsze coś.
- No co ty, spokojnie. Nie oczekuję od ciebie zbyt wiele, mi to wystarczy. - Uspokoiłam go i zabrałam się za zjadanie, jeszcze ciepłego pieczywa. - A, gdzie twoi rodzice?
- Pojechali do dystryktu 7. Tylko nie pytaj po co, ja zwyczajnie nie wiem.
- Spokojnie. Nic więcej mi nie potrzeba. No i ostatnie pytanko - gdzie będę mogła spać?
- Może w moim pokoju. Stoi tam drugi łóżko. Jak będziesz czegoś potrzebowała, to możesz mnie zawołać, ale znając ciebie, to sobie poradzisz.
- Dzięki. W sumie jest już 9, ja pójdę już spać. - Doszłam do pokoju. Wywnioskowałam, że to mniejsze łóżko, będzie w najbliższym czasie moje. Zdjęłam kurtkę i wlazłam pod kołdrę. Tak miło było się położyć. To był wyczerpujący dzień. Nie mogłam przestać myśleć o Galeu. Jak on mógł mi to zrobić!?
Gdy spojrzałam na zegar była 12 w nocy, a Peeta właśnie wchodził do pokoju.
- Nie możesz zasnąć? - Zapytał mnie, a ja pokiwałam przecząco głową. - To dla ciebie na pewno ciężka sytuacja.
- Tak. Nie mogę z tym wszystkim żyć. Mam rozwaloną całą psychikę. I cały czas wszystko mi się kotłuje w głowie. Moja podświadomość próbuje złożyć wszystko w całość. Ja zabijałam na Igrzyskach, więc teraz też ja, tracę rodzinę. Wszystko ma ze sobą związek, wszystko jest nie tak i jeszcze Gale. Nie, nie dam rady - mam już dość. Wiesz, to jest zbyt skomplikowane, żeby ci wytłumaczyć. Ty czegoś takiego nie przeżyłeś, a ja... - Zaczęłam płakać jak nigdy. Łzy leciały po mojej twarzy strumieniami. Peeta objął mnie, a ja krzyczałam, że nie chcę tak żyć, że mam dość tego wszystkiego i sama nie wiem co jeszcze. Wiem, że to jak mnie obejmował, jak mówił, że będzie lepiej i to wszystko przejdzie, to było cudowne. Nie, zaraz, czy ja go kocham? Czy ja nie popadam w paranoję? Co się ze mną dzieje, nie mogę teraz myśleć!


Jak widzicie, będzie tu dużo nagłych zwrotów, akcji. Chciałam jeszcze raz przeprosić, za to, że tyle to trwało. A już jutro powiem wam, o pewnym bonusie, który wprowadzę. ;)

4 komentarze:

  1. Jest parę błędów, ale co z tego, każdy je robi! Bardzo podoba mi się Twój pomysł na FanFiction. Jest taki, hmm... niespotykany? Tak, to dobre słowo, bo jeszcze nie trafiłam na coś podobnego. Zazwyczaj, tak jak ja, ludzie piszą kontynuację, bądź historię oczami kogoś innego... Twoje opowiadanie jest niesamowicie oryginalne i jedyne, co bym zmieniła, to długość rozdziałów. Tak szybko je się czyta, że aż szkoda. :) Może warto by było znaleźć też betę? No wiesz, osobę, która będzie sprawdzała Twoje teksty, poprawiała błędy, ulepszała, bogaciła w słowa. Jeśli jesteś zainteresowana czymś takim możesz do mnie napisać na email: malinowagumadozucia@gmail.com
    Pozdrawiam, czekam na bonusa i kolejne rozdziały! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, akcja tak szybko się toczy. Tak naprawdę, to pomysł na fanfica jest świetny i oryginalny. Co się stało Gale'owi?
    Jedyna rzecz, którą bym zmieniła, to tempo akcji. Jak już wspomniałam, wszystko dzieje się za szybko, czasami się przez to gubiłam. Pod względem ortografii i interpunkcji - jest dobrze, ale zjadłaś parę literek przy niektórych słowach :D
    Kiedy kolejny rozdział? :D
    Pozdrawiam, Niezgodny Kosogłos.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Nie spodziewałam się takiej historii chociaż kiedyś też o czymś podobnym myślałam. Jesteś bardzo oryginalna pisząc o tym.
    I ten Gale. Dlaczego nie chciał aby Katniss z nim zamieszkała? To jest bardzo dziwne. I zgadzam się z poprzedniczkami, że i trochę za szybka akcja i że mogłabyś pisać dłuższe rozdziały.
    Kiedy next?
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział, cudowny blog. I ta grafika, jejku! :) Chciałabym tak umieć ;dd
    Jednocześnie chciałabym zaprosić Cię na mojego bloga http://igrzyskaoczamifinnicka.blogspot.com/ gdzie opisuję igrzyska oczami Finnicka ;) Zależy mi na szczerej opini, jeżeli robię coś źle, proszę napisz mi to, uczę się na błędach i chcę udoskonalać swój blog. Jeżeli masz jakieś rady, również prosiłabym. Z góry dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie wielkie szczęście! Bądź dobrym czytelnikiem - komentuj!